Skąd się biorą cynowe wiadra III

(wiersz dla Jacka Muchy)



Podstawiając pałąkowate przeszkody
uciekało przede mną wiadro
w czysty surrealizm

Zaczepiona za ramkę twojej wieży Babel
dyndałam niemożliwie, kalecząc
jednocześnie sto trzydzieści pięć języków.

Co ma wisieć- wisi, wesoło się roześmiałeś,
nie wymyślisz tu panna prochu.
bo wisząc na językach można stracić magię.

Z twojego powodu umiem teraz zamieniać w cynę
każde słowo i złoto.
Ciekawe co na to pismo? Na najnowsze przemiany?
-W kwestii oślich uszu, ono zawsze spada na cztery łapy.

Brak komentarzy: