te poranki brakujące ciebie
jazgotliwym słońcem boleśnie
cierpkim jak wołowa krew w głębi
ściśniętego gardła
kolejny kubek nonszalacji rano
moje antidotum
na skoszoną trawę polne maki
gniazda jaskółek
chwytam się nowych ram okna
wariacko stąd wypatrzeć
która to już u ciebie wenus
odbita w horyzoncie
śniłam dzisiaj jaskrawo
księżycem twarzą jak srebrnik
modliłam łaskawą nieprawdę
że na chwilę przyświeci mars
Poasana 1.
4 tygodnie temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz