Moje cztery żywioły (Ogień)

Nakłamała mi pozłota na stole,
że rozmawiam tylko z emalią na garnkach.
Gdy z feniksem siedzieliśmy na świecy,
nogami machając do rytmu,
świeciliśmy na przemian na żółto
(ale czasem tez na niebiesko)

Feniks mówi – posłuchaj Joaśka.
Od machania nogami to tylko
można jajo znieść, a nie ogień rozpalić,
więc gdy wszedłeś nagle zdziwiony,
przestraszyłeś nas jeszcze nieletnich,
ale jeszcze też nie gorących.

Wrzasnął feniks jak kura, ja za nim
twarz rozdarłam czerwono i biało.
Więc ten ogień to bardziej z przestrachu,
niż z jakiegoś szczególnego powodu.
No i trzeba było jakoś te skrzydła
Feniksowe ostudzić i serce

To dlatego się potem rozpadłam
na kawałki gorącej czerwieni.
Rozszalałam i dom podpaliłam za szafą
Gdy mnie w końcu żar wypluł z komina
-zapomniałam i w popiół opadłam.
Lecz pamiętaj w jaju ciągle jest feniks.




Brak komentarzy: