By utrzymać poziom faluję granatowo,
wodorostami zadręczam głębiny.
Mijam przed progi za stawiane brutalnie
jak leniwa fala zmuszana do ruchu.
Lecę wtedy pionowo, zgodnie z rozporządzeniem Newtona,
w dół na szyję, na łeb
-to podobno podnosi jakość ucieczki i walki.
Po szyję tkwiąc w Archimedesie,
tracę tyle, ile zdołam wyprzeć z siebie.
Wkręcam we włosy ślimaki
-dobrze się od nich nauczyć przywierać do dna
na krótki lub dłuższy czas przed odbiciem
(również lustra od słońca)
Nie znoszę tłuczenia kijanką przez praczki.
Zarzuty utopień są chęcią cwaniaków
gotowych złorzeczyć gdy przyjdą utonąć
nie zawsze niechętnie, a nurt ich otoczy dość nagle
Kto z własnej woli wszedł w wir...
nie zatrzymuję nikogo.
Nie tylko ja jestem spragniona
Poasana 1.
4 tygodnie temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz