kochanek

nieraz lila kolorem ręce moje wabił
ten którego bzem maja nazwali w niewiedzy
szukając między płatki przyszłych rozczarowań
utknęłam już na zawsze w potrójnym pomiędzy

trudno usta wynurzyć z blasku ciężkiej kiści
co się chłodnym zapachem wprost pod skórę wdziera
wśród listowia co jasnym nożem tnie poranki
mogłam swoje na zawsze ślady pozacierać

tak mnie lilak otoczył tak mnie cudem poił
słodką mamił ułudą giął ku mnie swe kwiaty
że się jemu uległa poddałam w rozkoszy
by w sen-cienia przeniknąć fioletowe światy

jeśli szukasz mnie nagłym wystraszony brakiem
odnajdując zrzuconą sukienkę odświętną
znajdziesz tu kochającą poranki z lilakiem
w jego kwiaty ubraną w gałęzie zapiętą

Brak komentarzy: