wrastam w gęsty las twoich przymiotników
słowa kłują jak szpilki kiedy je przymierzam
do siebie rozgałęziają się znaczenia
i można zabłądzić niejeden raz skręcając
w ślimacze lilamuszle niżąc rzemienny smak
jarzębatych jagód między wielopestkowe moroszki
bardziej złożone niż ja siedząca teraz pod kuźnią
dzięcioła gdy na zbyt wysoko zadarty łeb lecą
błyszczące łuski tekstu lądują i znikają z oczu
na przemian sama nie wiem wystawiam na nie język a tak chciałabym parasol z czasem wystawiam rękę czy pada chociaż suche jakoś dziwnie pierzasto
żółtym fletowym dźwiękiem w bez się rozwilgam
bij robala!
4 tygodnie temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz