znów

przyśnił mi się śnił namawiał szył grube ściegi
dookoła moich poduszek ramion dookoła skrawał
centymetr po centymetrze zaczął od frędzli z koca
bliżej przysuwały się ostrza nożyczek palec po palcu
odpadał a usta miałam zapchane księżycem jakbym zjadła
najtłustszą część jego ciała i nie mogła pomieścić

wewnątrz tych wszystkich kawałków ani też ich wypluć
można trwać nie przeginając się przez poręcz łóżka
można leżeć spokojnie dając łatwo się odciąć
od powietrza nawet niech ma kolor musztardy i niech będzie ostre
wtedy wytłumaczone są późniejsze nerwowe tiki nagłe
zblednięcia wyjścia i wracanie kuchennymi drzwiami a jednak

najważniejsze to nie spać nie dać się też wedrzeć nocy
do żadnego z otworów łokcie trzymać zawsze mocno przyciśnięte
najlepiej wzdłuż południków w poprzek nigdy się nie śni
a przyśnił mi się uwierz we mnie i nie chciałam

Brak komentarzy: