baśń spomiędzy paproci

ech Janku zaświeciło ci okiem
złotym. zamiast dziewuchy całować,
a w pasie ściskać przy tańcu,
poszedłeś w noc i inaczej parzy
mrok, a inaczej leśne dziwa.

ejże Jaśku, niemądrze zszargałeś
haftowane rękawy kabata, a mogłeś
kasinej koszuli. inni byli odważniejsi
nie dźgali nocy, żeby się ogrzać

metalem, zamiast przy piersiach
zrywanych westchnieniem, jak dzikie
jabłka. w zaspanych ramionach
pulchnych, a tyś głodny i nic na ziąb.
chichocze ci bór i bajanie

Brak komentarzy: