skręć w prawo, tam gdzie strumień
samochodów skrzy się w pełnym smogu
zębatymi maskami. światła gryzą, odgryzają
po kęsie mijane wielkie plastry, ściany
pozostawione przez olbrzymów
ciekawe, jak to jest, zanurzyć rękę
w sam nurt, dotknąć dna asfaltu,
poczuć jego ciepło, za którym tętni
ukryte życie – baśń tego miasta.
przytul policzek do pnia
wieżowca, wsłuchaj się w stukanie
pracowników na wysokościach,
kiedy Gloria krąży jak krew
z wodą, pomiędzy piętrami. pośpiesznie
nerwowo, bo dziś coś się może
zdarzyć. i to nie to, że codziennie
wylatują z gniazda pracownicze pisklęta
(cud, a jakże), nie to, że tramwaj
odciął staruszkowi ostatnią szansę
powrotu i nie stanie już na nogi
w bramie pijaczek. to nie to,
to gwiazda. jedna, jedyna gwiazda.
podobno dziś ma być. widoczna
bij robala!
4 tygodnie temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz